DIECEZJA RADOMSKA
W imię prawdy historycznej
Biskup radomski Henryk Tomasik jest zaskoczony kryzysem w stosunkach pomiędzy Polską a Izraelem, który został wywołany ustawą o IPN. Wyraził przy tym ubolewanie, że na całym świecie pojawiają się oskarżenia wobec Polski, że nasz kraj był współautorem obozów koncentracyjnych.
Bp Tomasik wyraził zaskoczenie "emocjonalnym podejściem do tej problematyki". - Sądzę, że pojawiło się tutaj nieporozumienie. Powinni o tym zadecydować przede wszystkim prawnicy, językoznawcy i historycy. Być może niedokładnie przetłumaczono pewne teksty, być może nie było solidnego zaprezentowania tej problematyki - mówił biskup Tomasik w audycji "Kwadrans dla Pasterza" na antenie Radia Plus Radom.
- Bolesne, że na całym świecie pojawiają się oskarżenia wobec Polski, że nasz kraj był współautorem obozów koncentracyjnych. To bardzo krzywdzące określenia Polski i Polaków - mówił dalej biskup Henryk Tomasik.
Przypomnijmy, że Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN. Według niej, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Historycy obliczają, że za pomoc Żydom w okresie II wojny światowej życiem zapłaciło 30 tys. Polaków. Historię jednej miejscowości, której mieszkańcy zapłacili życiem za pomoc Żydom przypomina radomski Gość Niedzielny. Chodzi o Ciepielów koło Radomia. Niemcy żywcem spalili ponad 30 Polaków, spośród których 19 to były dzieci.
Wczesnym rankiem 6 grudnia 1942 r. około 20-osobowy niemiecki oddział stawił się w Starym Ciepielowie. Żandarmi udali się najpierw do stojącego na uboczu domu Antoniego Sochaja i zażądali od niego wskazania domów należących do Adama Kowalskiego i Piotra Obuchiewicza. Po uzyskaniu informacji otoczyli oba gospodarstwa. W domu A. Kowalskiego zastali gospodarza, jego żonę i pięcioro dzieci. W domu P. Obuchiewicza zastali gospodarza, jego żonę i czworo dzieci. Niemcy spacyfikowali także rodzinę Kosiorów. Tam był gospodarz, jego żona i sześcioro dzieci. W trzech gospodarstwach przeprowadzono gruntowną rewizję. U Kosiorów Niemcy schwytali dwóch ukrywanych Żydów.
Autor tekstu ks. Zbigniew Niemirski pisze, że przez kilka godzin Niemcy nie podejmowali żadnych działań. Ale wczesnym popołudniem wszystko się zmieniło. Małżeństwo Kosiorów z dziećmi Niemcy pognali do stodoły. Tam ich rozstrzelali, a stodołę podpalili.
- A potem rozpętała się prawdziwa rzeź, która objęła także nieodległą wieś Rekówka. W ogniu stanęły domostwa rodzin ratujących Żydów. Niemcy zamordowali ponad 30 osób.
14-letnia Janka zdołała wyskoczyć z płonącego domu. Biegła przez podwórko, gdy dosięgły ją kule. Żandarmi zdarli z niej nowe oficerki. Niemiec chwycił ją za warkocz i zaciągnął z powrotem w płomienie - czytamy w tekście ks. Niemirskiego.