DIECEZJA RADOMSKA
Boże Narodzenie u klarysek w Skaryszewie
W okresie Bożego Narodzenia nie ma u klarysek zwyczaju otrzymywania prezentów. Jest jednak więcej czasu na osobistą modlitwę, szczególnie w intencji osób, które chorują na COVID-19. Rozmawialiśmy o tym z klaryskami ze Skaryszewa. Znajduje się tam jedyny zakon klauzurowy w diecezji radomskiej. Obecnie w przebywa w nim 14 zakonnic.
Wprawdzie przygotowania do Bożego Narodzenia u skaryszewskich klarysek rozpoczęły się z początkiem Adwentu, to jednak intensywniejszy czas na przyjście Jezusa przypada we wspólnocie 17 grudnia. - Przede wszystkim od strony liturgicznej, gdzie nieszpory są uroczyście celebrowane. To również czas na przygotowanie zewnętrznej otoczki naszego życia zakonnego związanego z pieczeniem ciast, przygotowywaniem życzeń czy też strojeniem naszych cel zakonnych. W tym czasie nie ma czasu na rekreację, by więcej poświęcamy go na osobistą modlitwę – opowiada na antenie Radia Plus Radom siostra Paulina Kaczmarek.
24 grudnia siostry spotykają się w kaplicy na nieszporach a po niej udają się do refektarza, gdzie odbywa się wieczerza wigilijna. W trakcie spotkania Matka Ksieni składa życzenia całej wspólnocie. - Składanie życzeń zajmuje nam ok. 30 minut. Następnie na stole pojawiają tradycyjnie potrawy wigilijne, w tym gołąbki z kaszą i grzybami, pierogi czy uszka z barszczem. Wszystko przygotowujemy same – mówi siostra Paulina.
Co ciekawe, w okresie Bożego Narodzenia u klarysek nie ma zwyczaju otrzymywania prezentów. Jedynie 17 grudnia, kiedy obchodzony jest tzw. „Dzień Sapiencji Matki Ksieni”, czy w dzień św. Mikołaja, mogą liczyć na upominki.
Po wieczerzy wigilijnej siostry wygaszają światła, zapalają świece i zaczynają śpiewać kolędy. W 2006 roku nagrały płytę z kolędami i pastorałkami. Na krążku znajduje się 12 utworów nagranych w kaplicy. Kolędy zaśpiewane zostały w kilku językach m.in. po węgiersku, angielsku i białorusku.
- Mają one szczególna oprawę, bowiem niektóre aranżacje zostały rozpisane na głosy. Mają taki „klaryskowy” klimat – powiedziała s. Paulina.
W okresie świąt klasztor odwiedzają rodziny sióstr jak również dobrodzieje domu zakonnego.
Co ważne, zakonnice w okresie pandemii nie odczuły lockdownu. - Taki mamy charyzmat. Nie możemy opuszczać murów klasztoru. Trochę się uśmiechamy, że mamy taką życiową kwarantannę. Na szczęście nikt z naszej wspólnoty nie zachorował na COVID-19. Codziennie modlimy się w intencji osób, które chorują. Mamy bardzo dużo intencji za osoby dotknięte z powodu pandemii – powiedziała s. Paulina Kaczmarska. Siostry zachowują większą ostrożność w kontaktach z tymi, którzy od czasu do czasu do nich przychodzą na furtę. Listy i przesyłki, które docierają do klasztoru poddają dwudniowej kwarantannie i czekają sobie na otworzenie.
Klasztor klarysek w Skaryszewie powstał z fundacji krakowskiej. W 1996 r. ówczesny biskup radomski Edward Materski przekazał siostrom plac i budynek w stanie surowym. Rok później metropolita krakowski kard. Franciszek Macharski poświęcił nowy klasztor. Pierwsza kapituła wyborcza odbyła się w marcu 1998 r. Pierwszą ksienią (przełożoną) została s. Zofia Tracz. To dzięki skaryszewskiej fundacji, po blisko ośmiu wiekach siostry klaryski powróciły w miejsce, w którym rozpoczęła się historia ich zakonu na ziemiach polskich - do Sandomierza.