RADOM
Zanim opublikujesz...
Anonimowość i obecność na portalach społecznościowych? To się niemal wyklucza. Otwierając się jednak w sieci, otwieramy się także na szereg niebezpieczeństw.
Jak dalece otwierać się w sieci?
Na portalach społecznościowych dzielimy się często tym, co przeżywamy lub przeżywaliśmy. Dzieci, wakacje, mieszkanie, przyjaciele... Wiele można dowiedzieć się o nas, wyłącznie na podstawie zamieszczanych zdjęć i wpisów w internecie. Czasami może to stać w kolizji z bezpieczeństwem.
Szczególnie wrażliwą grupą są dzieci. Ich wizerunki mogą być wykorzystywane marketingowo, przerabiane, ale także niestety przez pedofili. - Podstawą bezpieczeństwa jest, aby nie było zdjęcia profilowego dziecka. Jeżeli wstawimy jakąś grafikę, czy np. jakiegoś superbohatera zamiast twarzy naszego dziecka, jesteśmy bardziej bezpieczni, jeśli chodzi o przestępstwa internetowe - zaleca informatyk Łukasz Gierek.
Czasami możemy być też sprzymierzeńcami złodziei. - Super jest się pochwalić, że jestem na wakacjach w Chorwacji, we Włoszech, natomiast konsekwencją może być to, że ktoś obcy wie, że nie ma nas w danym terminie w domu. Jeżeli jeszcze ktoś w komentarzu zapyta: Kiedy wracasz? i napiszemy: Za dwa tygodnie, to już jasne, że przez dwa tygodnie tego domownika w domu nie będzie. W momencie, kiedy odkryjemy wszystkie karty, jesteśmy dosyć łatwym celem dla kogoś, kto będzie chciał okraść nasz dom. Wszystko możemy robić, ale z umiarem - mówi nasz gość. Może warto np. wakacyjne zdjęcia wrzucić do sieci dopiero po przyjeździe.
Portale społecznościowe są również informacją dla pracodawcy lub potencjalnego pracodawcy. To jak zaprezentujemy się w internecie, może wpłynąć na nasze losy na rynku pracy. - Nie znam takiego pracodawcy, który nie wyszukiwałby informacji o nas jako przyszłych pracownikach. Chce on zobaczyć, jaką jesteśmy osobą, jakie mamy poglądy, bo niekoniecznie musimy pasować do profilu tej firmy. Pracodawca bardzo często przed rozmową rekrutacyjną wie więcej o nas niż chcemy mu przekazać - ostrzega Łukasz Gierek.
Aktywność w sieci może być też pomocą dla ZUS-u w przypadku lewych zwolnień lekarskich. Jeżeli chwalimy się niezwykłymi osiągnięciami na górskich szlakach, a lekarz zalecał nam statyczny odpoczynek w domu, to taka sytuacja aż się prosi o kontrolę.
Kluczowe jest poza tym jak wiele osób ma dostęp do naszego profilu. - Można zablokować profil dla osób zewnętrznych. Mogę też umożliwić dostęp do niektórych zdjęć tylko najbliższym znajomym i wtedy oni widzą wszystko - zauważa Łukasz Gierek.
Ciekawskie aplikacje
Ostatnio zawrotną karierę zrobiła aplikacja FaceApp, która pokazuje jak zmienia się twarz wraz z upływem lat. Narzędzie to z pewnością bawi i karmi wyobraźnię. Ale... - Nie wiemy do końca, kto jest administratorem danych tej aplikacji. Tak naprawdę jest to aplikacja rosyjska. Wykorzystuje nasze dane osobowe, a właściwie dostęp do naszej galerii, bo jeżeli chcemy skorzystać z tej aplikacji musimy zrobić zdjęcie. Zdjęcie jest wrzucone do galerii telefonu, stąd od razu dostęp do wszystkich naszych prywatnych zdjęć. Ważne dlatego, aby przed instalacją jakiejkolwiek aplikacji sprawdzić do czego ma ona dostęp - zaleca nasz ekspert.
Zagrożenia nie są związane jedynie z modnymi apllikacjami, ale także tymi niepozornymi, codziennymi. - Gdyby państwo wzięli sobie teraz smartfon i próbowali wyszukać aplikację "latarka", to jedna z nich będzie żądała dostępu do państwa kontaktów, zdjęć czy rozmów telefonicznych. Po co latarce jest dostęp do takich rzeczy, skoro ma ona nam tylko podświetlić fragment jakiejś przestrzeni. Dostęp do kontaktów czy rozmów telefonicznych jest w tym przypadku dosyć dziwny i podejrzany.
Można sobie zadać pytanie - po co komuś dostęp do naszych danych, co może dzięki nim osiągnąć. - W momencie, kiedy ktoś ma dostęp do kamery i np. ta kamera zostałaby włączona, ktoś mógłby spojrzeć, w którym miejscu jestem. Może to wykorzystać do włamania lub podglądania w jakichś dziwnych sytuacjach, bo musimy pamiętać, że bardzo często telefon towarzyszy nam od momentu otworzenia pierwszego oka do momentu zakmnięcia tych oczu przed pójściem spać- podaje przykład niecnego wykorzystania macek aplikacji Łukasz Gierek.
Łukasz Gierek poleca ponadto, aby telefony traktować podobnie jak komputery i zabezpieczać je przed wirusami. Ochroni to nas przed niechcianym oprogramowaniem, plkami itd.
Internet zna nasze potrzeby
Internet służy nam do wyszukiwania informacji, do oglądania filmów i wielu innych rzeczy. Za wiele usług nie płacimy. Wydaje się to nam oczywiste. Jest jednak drugie dno. - Jest taka teoria, że Google nie jest wyszukiwarką, tylko agencją reklamową. Daje nam jakieś rzeczy za darmo i zbiera informacje o tym, czego szukamy. Gdybym wpisał teraz "kredyt w Radomiu", to dostanę w przeciągu najbliższych dwóch tygodni grupę reklam na ten temat. Szukałem dla żony na urodziny naszyjnika. Co się później stało na moim komputerze? 15 tys. reklam różnego rodzaju firm, jubilerów. Jeden z moich domowników, który usiadłby do tego komputera, mógłby uznać to za coś podejrzanego, że może zbliżać się jakaś niespodzianka - mówi Łukasz Gierek.
Podobnie wykorzystywany jest reklamowo popularny "asystent głosowy". - Wszystkie nasze rozmowy są podsłuchiwane, bo asystent nasłuchuje, czy nie chcemy go zapytać o np. pogodę. Ostatnio rozmawialiśmy z kolegą na temat wakacji. Powiedziałem mu, że w sumie nigdy nie byłem w Niemczech. Co dostałem następnego dnia w bloku reklamowym jednego z portali społecznościowych? Oczywiście "odwiedź Niemcy" - film reklamowy, jakie to piękne jest Monachium, jakie fajne rzeczy można zrobić w Hamburgu. Przypadek? Nie sądzę.
Jak jesteś aktywny w mediach społecznościowych?
O sposób obecności na portalach społecznościowych zapytaliśmy radomian. Coraz więcej osób nie rozstaje się z telefonem, a z jego oferty wybiera właśnie social media. Czy bezpiecznie, czy z umiarem?