Ewa Wziątek zaangażowała się w szycie maseczek w ramach akcji "Widzialna Ręka". Przeznaczone są one dla grup podwyższonego ryzyka.

- Odezwały się do mnie pielęgniarki, dla których szyłam kilka sztuk, również jedna z pań, która jest lekarzem i opiekuje się osobami starszymi. Pomyślałam, że można takim osobom pomóc, bo nie mają skąd wziąć takich maseczek - mówi Ewa Wziątek.

Maseczki są bawełniane. Nie mają filtra przeciwwirusowego, ale w każdej znajduje się miejsce, żeby taki zamontować.

- To nie są maseczki przeciwwirusowe. Robię od środka otwór, w który można włożyć filtr węglowy - mówi.

Ewa Wziątek szyje maseczki od samego rana i wystawia na parapecie. Chętni mogą dorzucić się do materiału "co łaska".

- Dzisiaj rano ilość osób, które odebrały maseczki mnie przerosła. Staram się na bieżąco doszywać. Wystawiam je na parapecie. Nie sprzedaję tych maseczek. One są "co łaska". Jak ktoś ma chęć dorzucić się do materiału, to leży puszka - mówi pani Ewa.

Osób chętnych do pomocy przy szyciu maseczek jest coraz więcej i z czasem zmieniają się techniki. Krawcowe dzielą się nowymi pomysłami przez internet - dzięki temu praca jest szybsza, a maseczki trwalsze.

- Dzielimy się tutorialami z Youtube. Ja też już opatentowałam kilka metod. Każdy przerabia wykrój na swoje potrzeby. Wczoraj dokupiłam gumkę i materiał. Kroję już według własnego wykroju. Idzie mi coraz szybciej, bo ręce są wprawione - dodaje.

Uszycie jednej maseczki zajmuje około 15 minut, a chętnych jest naprawdę wielu!