RADOM
Lider pobity w Radomiu!
To był kolejny absolutnie genialny występ ROSY Radom! Tym razem "ofiarami" teamu trenera Wojciecha Kamińskiego zostali wicemistrzowie Polski, reprezentanci naszego kraju w europejskich rozgrywkach - koszykarze Stelmetu Zielona Góra. Nasi przeciwnicy dobrze zagrali tylko na początku pierwszej kwarty, a ich prowadzenie trwało zaledwie 30 sekund. Pozostały czas bezsprzecznie należał do ROSY Radom!
Strona klubowa Rosy pisze, ze pierwszą kwartę znakomicie "otworzył" trójką Michał Sokołowski, który jak się później okazało był jednym z najpewniejszych punktów naszego zespołu. Swoje przewagi w strefie podkoszowej wykorzystywał bezwzględnie John Turek, który z dużą energią obnażał wszystkie słabości Jure Lalicia. Jednak największy wpływ na wynik pierwszej odsłony miała bez wątpienia świetna postawa na obwodzie wspomnianego Sokołowskiego, który tylko w pierwszej ćwiartce trafił trzy kolejne trójki. Radomianie bardzo dobrze funkcjonowali w obronie, a co ważne, świetnie przenosili piłkę ze zbiórki do szybkiego ataku.
Mimo, że w drugiej kwarcie obie drużyny postawiły sobie bardzo wysoko poprzeczkę w defensywie, wszystkie punkty z gry ROSY Radom padały po bardzo widowiskowych zagraniach. Zaczęło się od wsadu Kima Adamsa i kilku ładnych zagrań pod koszem Urosa Mirkovicia. Chwilę później mogliśmy się delektować wzorowym wręcz kontratakiem Sokołowskiego, Daniela Szymkiewicza z efektownym dunkiem Roberta Witki. Wielki aplauz wzbudził także przechwyt i wsad Mike'a Taylora, a radomskie trybuny "ożyły" po niesamowitym bloku Kima Adamsa na Łukaszu Koszarku, po którym arbiter przyznał dwa rzuty osobiste. Połowę meczu zakończyła równie widowiskowa trójka "do szatni" Taylora.
W trzeciej odsłonie doświadczeni przeciwnicy byli nadal "bezbarwni". Defensywa ROSY wyłączyła zupełnie Przemysława Zamojskiego, wicemistrzowie popełnili także kilka prostych błędów, po których serjami zdobywaliśmy punkty. Nadal widoczny był "Sokół", ale sporo dobrego zrobił także "pewniak" w ataku Witka.
Finałowa odsłona zaczęła się od trójki z faulem Russella Robinsona, po której przyjezdni wyraźnie odzyskali wiarę w sukces. Przez bardzo długi czas trwała nasza niemoc w ataku, a przeciwnik z każdą kolejną minutą niebezpiecznie zbliżał się do remisowego wyniku. Po czasie trenera Kamińskiego, na boisku pojwił się Sokołowski, który kolejną trójką uspokoił sytuację. Choć Stelmet jeszcze próbował, to nasz zespół nie pozwolił sobie wydrzeć z rąk ciężko wypracowanego zwycięstwa. Tym samym ROSA Radom utrzymała swoją pozycję w TOP4 i myślami jest już przy wyjazdowym meczu z Energa Czarnymi Słupsk. Wszystko wskazuje na to, że właśnie najbliższa kolejka będzie decydująca dla losów naszej drużyny przed play-off. Trzymajmy zatem już od dziś kciuki, za nasz przedostatni mecz sezonu zasadniczego!
ROSA Radom - Stelmet Zielona Góra 73:62
(23:15, 17:16, 18:13, 15:18)
ROSA: Sokołowski 25 (5), Witka 12 (3), Turek 8, Taylor 7 (1), Gibson 7, Szymkiewicz 5, Adams 4, Mirković 4, Majewski 1.
Stelmet: Robinson 16 (2), Koszarek 13 (1), Cel 10 (2), Troutman 9, Hosley 6 (1), Zamojski 5 (1), Lalić 2, Hrycaniuk 1, Chanas 0.