Wydarzenia
Wrocławskie wspomnienia radomskiej młodzieży
Ekumeniczna i międzynarodowa modlitwa o pokój, integracja i wyjątkowy Sylwester. Tak było na Europejskim Spotkaniu Młodych we Wrocławiu, zorganizowanym przez Wspólnotę z Taizé. O wrażeniach opowiedzieli nam uczestnicy z diecezji radomskiej, którzy wyjechali razem z Duszpasterstwem Akademickim.
Do stolicy Dolnego Śląska przybyło ponad 15 tys. pielgrzymów z całego świata. Witała ich Klaudia Kołodziejczyk z DA w Radomiu, tym razem w roli wolontariuszki. - Staliśmy zarówno na przystankach jak i dworcach kolejowych, na lotnisku. Staliśmy przed szkołami. Tam uczestnicy dowiadywali się, gdzie jest ich parafia, gdzie się udadzą do rodzin. Pomagaliśmy im dostać się w te miejsca, kierowaliśmy na odpowiednie autobusy, tramwaje. Czekałam na pielgrzymów przy szkole, w której przyjmowani byli młodzi zza naszej wschodniej granicy. Można było dogadać się łamaną polszczyzną. Ci ludzie byli bardzo otwarci. Mówili do nas po polsku "cześć", "dzień dobry" - relacjonuje Klaudia.
Większość radomskich pielgrzymów zostało ugoszczonych przez rodziny z Brzegu Dolnego. Do Wrocławia dojeżdżali pociągiem. - Nocowaliśmy u babci i poczuliśmy się rzeczywiście jak u własnej babci. Byliśmy po królewsku przyjęci - opowiada Krzysztof Tkaczyk. Z kolei Maria Podwysocka mieszkała u rodziny z trójką dzieci. Wspomina serdeczność gospodarzy, także zwiedzanie miejscowości z pasjonatem historii.
Maria i Krzysztof to debiutanci na Pielgrzymce Zaufania przez Ziemię. Krzysztof zwraca uwagę na integrację, wspólnotę. - Z każdym można pogadać, niezależnie od znajomości języka angielskiego. Było miejsce na wyciszenie i na zwiedzanie pięknej architektury Wrocławia. To super miasto. Zauroczyłem się nim od pierwszego wejrzenia. Było polowanie na wrocławskie krasnale. Dużo propozycji było. Kto, chciał znaleźć coś dla siebie, to na pewno odnalazł.
Pielgrzymka Zaufania przez Ziemię ma wymiar integracyjny, poznawczy, ale również i przede wszystkim duchowy. Dla Krzysztofa to przedłużenie kursu Alpha. - Wtedy miałem okazję się wyciszyć, a tu był drugi kulminacyjny etap. Mogłem się pomodlić. Bardzo dużo mi to dało. Wkroczyłem w drugi etap swego życia - mówi. Maria podobnie jak Krzysztof jest po Alphie. - Wcześniej Bóg i Kościół były dla mnie na ostatnim miejscu. Dzięki kursowi na nowo odkryłam swoją wiarę. Bardzo ważne było dla mnie, by pojechać na Taize i zobaczyć jak to wygląda. To było coś pięknego np. Msza Św. dla Polaków czy modlitwy wieczorne na Hali Stulecia - wspomina Marysia. Dla Klaudii Taize jest przestrzenią do podsumowań i planów na kolejny rok. Sprzyja temu specyfika modlitewna - proste, ale wymowne kanony. - Pozwalają one człowiekowi skupić się, wyciszyć i przemyśleć wszystko. Sporo też mi dało spotkanie z bratem Aloisem i prymasem Polakiem. Prymas powiedział "Jak dusza w ciele, tak chrześcijanin w świecie". To było bardzo motywujące jako przesłanie na kolejny rok. Z tego Taize wyniosłam ubogacenie na nowy rok, żeby dalej działać i być w świecie - dzieli się swoim doświadczeniem Klaudia.
Spotkania Taize to jednocześnie wyjątkowy Sylwester. Młodzież przed północą zgromadziła się w poszczególnych kościołach parafialnych na wspólnej modlitwie o pokój. - Gdy nasi znajomi wstawiają kolejne zdjęcia, że od kilku godzin się bawią, my mamy ten czas skupienia, wyciszenia, modlitwy. Tuż przed wybiciem północy wychodzimy przed kościół witać nowy rok. Fajerwerków ze względów ekologicznych nikt nie odpalał, u nas w parafii były to sztuczne ognie. Potem odbył się Festiwal Narodów. Każda z grup przygotowała pokaz czegoś, co jest dla ich narodu charakterystyczne. Dla Polaków oczywiście to był polonez. 130 osób tańczyło na zimnie poloneza, chuchając na siebie, żeby się trochę ogrzać. Tańczyliśmy również tańce węgierskie, śpiewaliśmy różne pieśni z Ukrainy, Włoch - relacjonuje Klaudia. W Brzegu Polacy dzielnie dotrzymywali kroku w zabawie Włochom i zeszli ostatni z parkietu.
Europejskie Spotkanie Młodych we Wrocławiu odbyło się pod hasłem "Zawsze w drodze, nigdy nie wykorzenieni". Za rok pielgrzymów przyjmie Turyn.