Koronawirus, paraliżując kolejne gałęzie gospodarki, nie ominął też branży fitness. Zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego zostały one otwarte w sobotę, 6 czerwca.

Ograniczeń i zaleceń jest jeszcze sporo, ale miłośników wytężonej aktywności fizycznej przybywa z godziny na godzinę. Jedno z nich, to zachowanie bezpiecznego dystansu i rygoru sanitarnego. - Pierwsi klienci już dzwonią i umawiają godziny. To bardzo ważne, bo eliminuje tłok, na który w warunkach obostrzeń sanitarnych pozwolić sobie nie można - mówi trener personalny Mariusz Michalski:

Wiele osób nie może się już doczekać powrotu do aktywności sprzed pandemii. Wszyscy, którzy planują powrót na siłownię, zapewniają, że znają zasady i będą ich przestrzegać:

Klienci przed wejściem do obiektu są informowani, że nie mogą skorzystać z usługi jeśli:obserwują u siebie objawy choroby zakaźnej, są objęci kwarantanną lub izolacją, mieli w ciągu ostatnich 14 dni kontakt z osobą podejrzaną o zakażenie, zakażoną lub chorą na COVID-19. - Jeśli pracownicy siłowni zauważą u klienta niepokojące objawy, są zobowiązani odsunąć tę osobę od zajęć i poprosić o jak najszybsze udanie się transportem indywidualnym do domu lub oddziału zakaźnego. Muszą też przerwać zajęcia, zdezynfekować pomieszczenie i powiadomić powiatową stację sanitarno-epidemiologiczną. Zaleca się też ustalenie listy pracowników i klientów, którzy w tym samym czasie przebywali na siłowni i zastosowanie się do do wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego - mówi menedżer Pop Gym Sport przy ul. Witolda w Radomiu Sebastian Nawrot. - Nasi klienci nie mają się czego oabwiać - dodaje:

W Polsce działa około trzech tysięcy klubów fitness. Przed pandemią korzystało z nich prawie trzy miliony osób.